Piękne kawiarenki, piękny język francuski rozbrzmiewający na każdym rogu niczym muzyka, elegancja, sztuka wylewająca się z muzeów na ulicę – tak kojarzył mi się Paryż. Niejednokrotnie odwiedzając miasto miłości, pragnęłam być jego cząstka. Ba, podczas pierwszej wizyty wybiegłam marzeniami tak daleko, że stwierdziłam nawet, że będę tam mieszkać! Dzisiaj się to wszystko zmieniło, dzisiaj nawet za dopłatą nie zamieszkałabym w Paryżu.


Tegoroczny urlop spędziłam w Paryżu – z braćmi, Jedynym i znajomymi. Byłam zachwycona na samą myśl o tym, że będę mogła pokazać najbliższym miasto którym zachwycam się od lat. Ostatni raz w Paryżu byłam dwa i pół roku przed tegorocznym urlopem. Tamten wyjazd nie był na tyle cudowny, co mój pierwszy raz, ale również zostawił na mojej buzi ogromny uśmiech od ucha do ucha. Jedyny w Paryżu nie był nigdy wcześniej, dlatego odczuwałam ogromną misję, aby zakochał się w tym mieście tak samo jak ja i chciał ze mną tam wracać. Misja wydawała się być dosyć prosta, bo mieliśmy wynajęty piękny apartament w centrum Paryża z widokiem na wieżę oraz zaplanowaliśmy wiele atrakcji. Plany i marzenia legły w gruzach, gdy tylko dojechaliśmy z lotniska do centrum.

rodrigo-capuski-238342

5 rzeczy za które nie lubię Paryża:

  1. Brud i smród

Teraźniejszy Paryż to miasto pełne brudu, imigrantów, którzy śpią dosłownie wszędzie. Wyobraźcie sobie widok śpiących, brudnych, śmierdzących ludzi w witrynach sklepów takich jak Chanel, czy Louis Vuitton. Do tego masa armii z karabinami na ulicach.

2. Kolejki, z uwagi na bezpieczeństwo

Za pierwszym razem gdy byłam w Paryżu to wieżę Eiffla udało mi się zwiedzić w około półtorej godziny. W tym roku zajęło mi to ponad 5 godzin! Najpierw staliśmy w ogromnej kolejce, aby dostać się pod wieżę – odprawa jak na lotnisku, sprawdzanie, rozbieranie itp. Później staliśmy w kolejce po bilety, później z biletami w ręku staliśmy w następnej kolejce „do odprawy”, aby dostać się na wieżę, a na sam koniec została nam kolejka do windy na najwyższe piętro wieży. Koszmar. Odradzam również załatwianie się w ubikacji pod wieżą Eiffla, bo tam również przeszukują każdego.

3. Rasizm, a zarazem rażąca w oczy „poprawność polityczna”

Z Francuzami nie porozmawiasz o problemie imigrantów, czy uchodźców. Nie porozmawiasz, bo przez poprawność polityczną oni boją się mówić o swoich poglądach. Trochę się im nie dziwię, skoro niebezpiecznych uchodźców mają tam tylu ilu mają. Czy ktoś w ogóle ich policzył? Nam jednak udało się porozmawiać z Francuzem włoskiego pochodzenia, który problemy Francuzów z imigrantami skwitował jednym zdaniem „Francja jest skończona”.

Natomiast rasizm ze strony śniadych, czy czarnoskóry jest codziennością. Z powodu rasistki, która sprawdzała turystów przy wejściu pod wieżą Eiffla, odmówiono mi wejścia na teren wieży! Nie miałam przy sobie ani ładunków wybuchowych, ani noży. Nie miałam przy sobie nic co było zakazane do wnoszenia. Jednak, nie spodobałam się Pani, zdenerwowała mnie swoich opryskliwym zachowaniem i uwagami, a gdy się spytałam, czy ma jakiś problem – ta wyrzuciła mnie z kolejki i oznajmiła wszystkim, że jestem rasistką! Na szczęście przy innej nodze wieży, ochroniarzami byli rodowici Francuzi – Ci nie mieli problemu, aby mnie wpuścić, bo niby dlaczego? Po pierwsze jestem turystką, po drugie nie zrobiłam nic złego. Temat rasizmu i tej sytuacji poruszę w innym wpisie. Wspomnę w nim również o przedmieściach Paryża, czyli o niechlubnym Saint Denis.

4. Strach

Tyle razy ile bałam się podczas mojego urlopu w Paryżu to nie bałam się chyba nigdy na wakacjach. Podczas 8 dni w Paryżu, strach odczuwałam tam chyba trzy razy dziennie. W drodze do Disneylandu przeżyłam dziwną „ewakuacje”, później na tej samej trasie mój brat był ewakuowany z powodu pozostawionej torby na stacji metra. W drodze na lotnisko, linia metra, którą jechałam była zamknięta z powodu wybuchów na trasie. Całe szczęście, jechaliśmy tą linią, ale w drugą stronę przez co nie spóźniliśmy się na samolot. Gdy wychodziliśmy z meczu rugby Walia-Francja czułam ogromny strach – dużo policji, a jeszcze więcej ludzi w sam raz do wysadzenia. Z moimi towarzyszami w strachu stwierdziliśmy, że najbezpieczniej jest się odłączyć od tłumu wychodzącego ze stadionu i tym o to sposobem trafiliśmy do Saint Denis, które jest niedaleko stadionu Stade de France, ale o Saint Denis w innym poście. Ewakuacje przez wybuchy, czy groźne sytuacje to codzienność w Paryżu o których media nawet nie wspominają.

5. Ceny

Paryż od zawsze był drogim miastem. Jeśli jednak przez głowę przejdzie Wam myśl, że przez niebezpieczeństwo oraz bród i smród Paryż w ostatnich latach będzie bardziej przystępny cenowo – niczym Egipt z podobnych powodów i problemów dla turystów to… nic bardziej mylnego. Paryż drożeje, ceny skoczyły znacząco, ponieważ ktoś za bezpieczeństwo musi płacić. Armia na ulicach i złudne poczucie bezpieczeństwa kosztuje rząd francuski ogromną fortunę – ktoś za to musi zapłacić, więc płacą turyści. Przecież pancerna szyba dookoła wieży Eiffla sama się nie postawi…

Nic już nie pozostało z Paryża w którym się zakochałam. Jedyny też nie był zachwycony tym co „miasto miłości” ma do zaoferowania. Misja się nie udała.


Plusy: piękne chwile spędzone w rodzinnym gronie – u kuzynki i cioci, Wersal w którym nie spotka się brudu, ani hołoty oraz Disneyland w którym też jest miło, czysto i kulturalnie (kupujcie bilety przez internet dzień wcześniej!), pyszne wina i sery.

O! Zapomniałam się pochwalić – zjadłam ślimaki i żabie udka!

O starym, pięknym Paryżu pisałam tu i tu.