Jak zniszczyć karierę J.K.Rolwing? W Polsce już się za to zabrano, „Harrego Pottera” dodano do kanonu lektur w podstawówce..

Lektury to zmora (chyba) wszystkich. Ten kto z chęcią i zapałem siadał do „Dziadów” niech pierwszy rzuci kamieniem. Albo niech zabierze głos ten, który nie mógł się doczekać końca lekcji aby wrócić do domu i zatopić swe myśli w „Potopie”… Zaskoczy mnie również osoba, która przeczytała wszystkie lektury od podstawówki aż po liceum.
Ja nie przeczytałam, przyznaję. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że zawsze chodziłam do klasy językowej, co skutkowało większą ilością lektur niż w klasach o innych profilach. Gdy myślałam o lekturach to miałam aż ciarki na plecach. Nawet jeśli jakaś mi się spodobała to i tak jedyne co pamiętam to stres, że nie zdążę jej przeczytać.. a przecież to nie o to w czytaniu chodzi. Do dzisiaj rozbrzmiewa w mojej głowie głos polonistki „Od poniedziałku omawiamy Zbrodnię i Karę”.. Jak do cholery od poniedziałku? Przecież jeszcze nie skończyliśmy omawiać poprzedniej!

Żeby naprawić problem niechęci do lektur, zmieniono kanony. Pojawiły się w nich nowsze tytuły, a strasze poszły do lamusa. Efekt? Harry Potter jest znienawidzony w całej klasie mojego młodszego brata ciotecznego. Jak to możliwe? Za moich czasów czytało się go w wolnej chwili z uśmiechem od ucha do ucha! Wystarczy zmusić ucznia do czegoś, a uczeń będzie tego nienawidził. I tak jest w przypadku lektur.
Ministerstwo uważa, że jak „odświeży” listę lektur to uczniowie zaczną kochać czytać. Otóż nie, moi drodzy z Wiejskiej, problem jest bardziej złożony… Gdyby w szkołach nakazano czytać nawet komiksy to i one byłyby złe. Chodzi o to, że po
1. Lektury TRZEBA czytać – o ile w podstawówce nie ma z tym większych problemów, o tyle w gimnazjum zaczynają się schody. Ktoś kogoś zmusza do czegoś, każda praca domowa (nawet rysunek z plastyki) jest nie lubiana.
2. Jest za dużo lektur, a za mało czasu. Nikogo za to nie winię. Pozytywizm ważna sprawa, trzeba przerobić cały, ale jest jeszcze matematyka, fizyka, historia i inne przedmioty, które też trzeba ogarnąć.
3. Niektóre lektury są za ciężkie na wiek w którym trzeba je czytać. Znam ludzi, którzy „Proces” Kafki docenili dopiero na studiach, a nie w wieku 17/18 lat gdzie nie trzeźwieli od alkoholu wypitego na osiemnastkach znajomych.
4. Podejście nauczycieli do omawiania lektury. Ojj, często testy sprawdzające wiedzę na temat lektury były czystym idiotyzmem i przesadą. Szczegóły, które mimo przeczytania lektury, gdzieś z pamięci wyfrunęły, były tak wałkowane… Nieważne, że nic nie wnosiły! Były w książce i trzeba je pamiętać! Koniec kropka.  Z takich szczegółów zapamiętałam, że Pani Dulska chowała cygara przed mężem ZA kominkiem, nie OBOK. Zapamiętałam to, bo za ten jedyny błąd, dostałam ocenę niżej z testu sprawdzającego znajomość tego dzieła.
Do dzisiaj zastanawiam się jak można położyć coś za kominkiem, przecież kominki zazwyczaj są przy ścianie? Mimo przeczytania lektur, które miały poszerzać moją wyobraźnię to …tego kominka jakoś wyobrazić sobie nie mogę ;)

Orientujecie się jak jest z lekturami za granicą? Lubiliście czytać lektury? :)